25.02.2015 OSWAJAMY SIĘ!
Już
poznałyśmy uczelnię! Mniej więcej wiemy jak się po niej
poruszać. Jest podzielona na 6 budynków, ale mam wrażenie, że
spokojnie zmieściłaby się na 2 - 3 wydziałach Politechniki
Śląskiej. Za to
ma wiele ciekawych rozwiązań. Pokoje komputerowe są dla studentów
otwarte, jeżeli nie ma tam zajęć dowolnie można z nich korzystać,
wystarczy przyłożyć swoją legitymację do czytnika. Wiele
kserokopiarek na uczelni działa na specjalne karty zbliżeniowe. Są
tu pokoje dla studentów z bilardem czy piłkarzykami. Wypożyczać
książki można samemu. Trzeba tylko położyć książkę na
przeznaczonym do tego blacie, włożyć kartę i zatwierdzić. Zwrot
wygląda podobnie. Jeżeli coś się nie uda, przy wyjściu z
biblioteki zaświecą się bramki. Czyż nie jest to proste? Zero
potrzeby zawracania komukolwiek głowy. Coś co najbardziej nas
zaskoczyło to automat z piwem na uczelni. AUTOMAT Z PIWEM. Nudny
wykład – rozerwij się!
Wszystkie
rzeczy dotyczące studiów można załatwić internetowo. Każdy ma
oddzielny plan, który jest inny co tydzień. Zdarzają mi się
tygodnie gdy mam 4 zajęcia, ale są i te po 11. Z planem to są
osobne kłopoty, bo na razie nie mam wszystkich zajęć, a Kasi jest
przepełniony. Niestety część zajęć się pokrywa i musimy to
jakoś obejść. Z tego co widzę, to ta uczelnia dba o sen uczniów
i zajęcia mamy bardzo późno, przez co musimy kombinować z
posiłkami na stołówce, ale to co mi się najbardziej podoba to
lista uczestników każdych zajęć. Można spokojnie znaleźć
studentów, którzy są wtedy z Tobą i prosić o pomoc. Od razu
wyświetla się okno mailowe. Nasze skrzynki, do których dostaliśmy
hasła, były przepełnione wiadomościami
o
różnych wydarzeniach. Nie wiem jak to się stało, ale ze studentek
nanotechnologii stałyśmy się studentkami automatyki. Oj już widzę
mnie i programowanie. Kasia mnie zabije!
Przyszliśmy na szkolenie komputerowe i zepsuła komputer :D Tak
naprawdę to coś było nie tak z hasłami, ale cyrk był.
Ludzi
poznajemy, poznajemy, poznajemy! Jakimś dziwnym trafem okazało się,
że większość chłopaków z wymiany jest w drugim akademiku. Na
naszym piętrze są dziewczyny i jeden Fabian, który pomaga nam
wszystkim, szczęściarz ;) Czekamy na powrót studentów, bo zajęcia
zaczynają się od poniedziałku. Można myśleć różne rzeczy o
alkoholu, ale jedno jest pewne - przy nim najłatwiej się poznaje
ludzi. Studenci zaopatrzyli nas w ulotki informujące kiedy i w
którym miejscu są studenckie promocje, dlatego też nie zdziwiło
nas przepełnienie pubu, w którym byliśmy we wtorek. Oczywiście
leciał mecz, zaskoczyło mnie, że pokazali Bvb kontra Juventus, a
nie Barcelonę. Ludzie się porozkręcali, Meksykanie pokazali swoją
głośna naturę ;) Większość już kojarzy Polki -ryzykantki,
Eduardo już zdążył opowiedzieć jak to wybrałyśmy się do
nieznajomego na noc. Poznałyśmy też współlokatora, w którego
łóżku spałyśmy pierwszej nocy, znany jako facet, który miał
trzy Polki w łóżku, ale sam przybył za późno ;) Ponoć mamy się
nie martwić, meksykańska szajka z Wels nas chroni! Mój Buddy wciąż
się nie pokazał, dlatego Eduardo przyjął mnie pod swoje skrzydła
;) Nie wiem jak to się stało, ale chyba zapisałyśmy się na piłkę
nożną, wszyscy nas bardzo zapraszają. Nie wiem jak miałby ten
cyrk wyglądać, ale pewnie się wybierzemy, a i wciąż mam problemy
z imionami! Weszłam na wyższy level i mylę Karolinę z Kasią,
hmmm nie wiem co mi się w tej głowie przewraca. Karolina ma
nareszcie współlokatorkę, jej imienia to ja chyba nigdy nie
napiszę.
Miałam
napisać, że jedzenie w akademiku nie jest aż takie złe. W środę
zaserwowali makaron z różnymi sosami, kurczaki
i pyszne sałatki. Niestety kuchnie na piętrach są niewyposażone,
trzeba sobie samemu załatwić patelnie, garnki i inne takie. Moja
babcia się tak zmartwiła naszym głodowaniem w weekend, że ponoć
już mi wekuje rolady. Znając jej możliwości to nakarmię pół
akademika.
Buddy
Karoliny – Guillermo, też się stara i zabrał nas do lokalnego
zoo. Taki mały ogród, trochę kopytnych, małpek, dzikich kotów
i kaczek.
Znajduje się on po drugiej stronie miasta, ale spokojnie – jakieś
15 minut od akademika.
Wieczorem był pubcrowl, zaczęliśmy
na uczelni, gdzie wszyscy na legalu sobie piliśmy. Podzielili nas na
drużyny, zrobiliśmy swoją flagę i ruszyliśmy do barów. Pominę
część zadaniową, ale poświęcenie wyszło nam na dobre i
wygraliśmy!
Zdjęcia,
korekta, wszystko to samo :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWidzę że nie próżnujesz i intensywnie poznajesz uczelnię ;)
OdpowiedzUsuń