piątek, 27 lutego 2015

Oswajamy się

25.02.2015 OSWAJAMY SIĘ!


Już poznałyśmy uczelnię! Mniej więcej wiemy jak się po niej poruszać. Jest podzielona na 6 budynków, ale mam wrażenie, że spokojnie zmieściłaby się na 2 - 3 wydziałach Politechniki Śląskiej. Za to ma wiele ciekawych rozwiązań. Pokoje komputerowe są dla studentów otwarte, jeżeli nie ma tam zajęć dowolnie można z nich korzystać, wystarczy przyłożyć swoją legitymację do czytnika. Wiele kserokopiarek na uczelni działa na specjalne karty zbliżeniowe. Są tu pokoje dla studentów z bilardem czy piłkarzykami. Wypożyczać książki można samemu. Trzeba tylko położyć książkę na przeznaczonym do tego blacie, włożyć kartę i zatwierdzić. Zwrot wygląda podobnie. Jeżeli coś się nie uda, przy wyjściu z biblioteki zaświecą się bramki. Czyż nie jest to proste? Zero potrzeby zawracania komukolwiek głowy. Coś co najbardziej nas zaskoczyło to automat z piwem na uczelni. AUTOMAT Z PIWEM. Nudny wykład – rozerwij się!



Wszystkie rzeczy dotyczące studiów można załatwić internetowo. Każdy ma oddzielny plan, który jest inny co tydzień. Zdarzają mi się tygodnie gdy mam 4 zajęcia, ale są i te po 11. Z planem to są osobne kłopoty, bo na razie nie mam wszystkich zajęć, a Kasi jest przepełniony. Niestety część zajęć się pokrywa i musimy to jakoś obejść. Z tego co widzę, to ta uczelnia dba o sen uczniów i zajęcia mamy bardzo późno, przez co musimy kombinować z posiłkami na stołówce, ale to co mi się najbardziej podoba to lista uczestników każdych zajęć. Można spokojnie znaleźć studentów, którzy są wtedy z Tobą i prosić o pomoc. Od razu wyświetla się okno mailowe. Nasze skrzynki, do których dostaliśmy hasła, były przepełnione wiadomościami o różnych wydarzeniach. Nie wiem jak to się stało, ale ze studentek nanotechnologii stałyśmy się studentkami automatyki. Oj już widzę mnie i programowanie. Kasia mnie zabije! Przyszliśmy na szkolenie komputerowe i zepsuła komputer :D Tak naprawdę to coś było nie tak z hasłami, ale cyrk był.



Ludzi poznajemy, poznajemy, poznajemy! Jakimś dziwnym trafem okazało się, że większość chłopaków z wymiany jest w drugim akademiku. Na naszym piętrze są dziewczyny i jeden Fabian, który pomaga nam wszystkim, szczęściarz ;) Czekamy na powrót studentów, bo zajęcia zaczynają się od poniedziałku. Można myśleć różne rzeczy o alkoholu, ale jedno jest pewne - przy nim najłatwiej się poznaje ludzi. Studenci zaopatrzyli nas w ulotki informujące kiedy i w którym miejscu są studenckie promocje, dlatego też nie zdziwiło nas przepełnienie pubu, w którym byliśmy we wtorek. Oczywiście leciał mecz, zaskoczyło mnie, że pokazali Bvb kontra Juventus, a nie Barcelonę. Ludzie się porozkręcali, Meksykanie pokazali swoją głośna naturę ;) Większość już kojarzy Polki -ryzykantki, Eduardo już zdążył opowiedzieć jak to wybrałyśmy się do nieznajomego na noc. Poznałyśmy też współlokatora, w którego łóżku spałyśmy pierwszej nocy, znany jako facet, który miał trzy Polki w łóżku, ale sam przybył za późno ;) Ponoć mamy się nie martwić, meksykańska szajka z Wels nas chroni! Mój Buddy wciąż się nie pokazał, dlatego Eduardo przyjął mnie pod swoje skrzydła ;) Nie wiem jak to się stało, ale chyba zapisałyśmy się na piłkę nożną, wszyscy nas bardzo zapraszają. Nie wiem jak miałby ten cyrk wyglądać, ale pewnie się wybierzemy, a i wciąż mam problemy z imionami! Weszłam na wyższy level i mylę Karolinę z Kasią, hmmm nie wiem co mi się w tej głowie przewraca. Karolina ma nareszcie współlokatorkę, jej imienia to ja chyba nigdy nie napiszę.



Miałam napisać, że jedzenie w akademiku nie jest aż takie złe. W środę zaserwowali makaron z różnymi sosami, kurczaki i pyszne sałatki. Niestety kuchnie na piętrach są niewyposażone, trzeba sobie samemu załatwić patelnie, garnki i inne takie. Moja babcia się tak zmartwiła naszym głodowaniem w weekend, że ponoć już mi wekuje rolady. Znając jej możliwości to nakarmię pół akademika.

Buddy Karoliny – Guillermo, też się stara i zabrał nas do lokalnego zoo. Taki mały ogród, trochę kopytnych, małpek, dzikich kotów i kaczek. Znajduje się on po drugiej stronie miasta, ale spokojnie – jakieś 15 minut od akademika.


Wieczorem był pubcrowl, zaczęliśmy na uczelni, gdzie wszyscy na legalu sobie piliśmy. Podzielili nas na drużyny, zrobiliśmy swoją flagę i ruszyliśmy do barów. Pominę część zadaniową, ale poświęcenie wyszło nam na dobre i wygraliśmy!

Zdjęcia, korekta, wszystko to samo :)


2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę że nie próżnujesz i intensywnie poznajesz uczelnię ;)

    OdpowiedzUsuń